Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2023

Jezioro Klimkowskie (Beskid Niski)

Nad Jeziorem Klimkowskim spędziłem dwa niepełne dni. Poza sezonem, częściowo w deszczu, częściowo w słońcu. Byłem tam popołudniu i o wschodzie słońca. Dotarłem tam drogą asfaltową i zboczem góry Kiczera – Żdżar omijając tamę najbliżej jak tylko się da. I na tych dwóch wariantach się skupię. Pierwszego dnia po zameldowaniu się w miejscu noclegowym (miejscowość Łosie), zostawiłem zbędny bagaż, przebrałem się i po krótkiej rozmowie z gospodarzem dowiedziałem się, że kiedyś obok tamy była ścieżka „na dziko”, ale dziś nie wie jak to wygląda i czy jest możliwe przejście. Zaczynam... Wariant I – na szpiega Według Stravy zboczem góry jest wydzielona ścieżka, także wybieram ten wariant. Wzdłuż rzeki, pokonując jeden most, dostaję się pod samą zaporę wodną. Droga jest wygodna, asfaltowa i prowadzi tylko w jednym kierunku. Przed samą zaporą umiejscowione są ławki oraz kilka tablic informacyjnych. Możemy również odbić w prawo i „zaliczyć” tzw. Skały Tomka. Ja sobie odpuszczam i zaraz przed

Ciężkowice | Łosie (Beskid Niski)

Wyruszam z Tarnowa o 6 rano. Przede mną tylko około 80 kilometrów, z czego  mniej więcej połowa drogi, to zupełnie nowe dla mnie tereny. Zrezygnowałem z nawigacji Googla na rzecz Mapy.cz. i to ona poprowadzi mnie do celu. O 6.15 mam okazję do pierwszych ładnych widoków, a mianowicie wschodu słońca. W Gromniku przerwa na banana i jazda dalej do Ciężkowic przy czym w Gromniku zmieniam prawy brzeg Białej na lewy i przez około kilometr jadę asfaltem, po czym wjeżdżam do lasu na szutrową drogę. Ciekawostka – przejeżdżam przez czyjeś podwórko przez które, jak się okazuje prowadzi szlak. Dalej droga pogarsza się. Jadę zaraz przy rzece przez dosyć wysokie i gęste trawy, które sprawiają, że już do końca dnia towarzyszyć mi będą przemoczone buty. Krótka, jednak dosyć mocna wspinaczka do centrum Ciężkowic i pierwszy etap zaliczony. Rynek jest ładny, ciekawa zabudowa zachęca aby przejechać się dookoła. Odbijam w lewo i zwiedzam kościół św. Andrzeja Apostoła w stylu neogotyckim, który mnie się os