Trasa – bajka, sam Biecz – rozczarowanie. Tak najkrócej mogę opisać mój kolejny rowerowy wyjazd. Ale po kolei. Prognozy na ten dzień nie były zachęcające. Zapowiadano przelotny deszcz przy temperaturze w okolicach 18 stopni. Rano szybko decyzja – jadę. Przewidywałem trasę na około 100 km. Zabrałem cztery bułki, dwa tosty, dwa izotoniki i energetyka. Do tego dwa banany i baton czekoladowy. Temperatura w ciągu dnia nie przekroczyła 15 stopni, wiatr oscylował w granicach 20 km/h jeśli wierzyć zegarkowi toteż na zjazdach i otwartych przestrzeniach odczuwałem chłód. Sam początek trasy opisałem TUTAJ : kolejno Skrzyszów, Szynwałd i Zalasowa. Stąd kierowałem się na Ryglice. Pamiętając jak kiedyś wyprowadził mnie GPS, na rozorane pola i wściekłe psy, pojechałem główną drogą do samego centrum. Jechałem za Google Maps zgodnie z nawigacją samochodową a nie rowerową. W Ryglicach skierowałem się na Żurową stromym i dosyć długim podjazdem mijając po drodze Ostry Kamień, któ