Startuję jak zwykle w Tarnowie i
kieruję się w stronę Dunajca. Tym razem jednak nie przekraczam rzeki a w Zgłobicach
kieruję się nową ścieżką do Błonia. Trasa wiedzie wzdłuż Dunajca. Później
przechodzi w ulicę jednak niezbyt ruchliwą zwłaszcza w sobotę rano. Mijam
kolejno Dąbrówkę Szczepanowską, Janowice i Lusławice docierając do Zakliczyna.
Tu krótka przerwa na śniadanie. Dalej unikając ruchu samochodowego wskakuję na
Velo Dunajec aż do Filipowic. Zatrzymuję się na kilka zdjęć zapory w Czchowie.
Od tego momentu aż do Łososiny Dolnej jadę już ruchliwą ulicą, po lewej stronie
Jezioro Czchowskie oraz zamek w Wytrzyszczce. Zamek sezonowo jest czynny a
bilet wstępu kosztuje 20 zł. Odpuszczam sobie te przyjemność, znam ciekawsze
miejsca z dobrym widokiem na Jezioro Czchowskie jak i Rożnowskie np. TUTAJ.
Przy samym lotnisku GPS znowu robi sobie ze mnie żarty i kieruje mnie szutrową
drogą za lotniskiem. Jednak po powrocie na właściwe tory za kilkanaście
kilometrów czeka mnie pierwsza wspinaczka tego dnia. A tych kilka jeszcze będzie.
Na 143 kilometrach zrobiłem 1377 metrów przewyższenia.
Powoli z
kolejnymi kilometrami ukazuje mi się Jezioro Rożnowskie. Mam dodatkowo szczęście
bo zaraz nade mną przelatują trzy samoloty. Całkiem ciekawie to wygląda w
takich okolicznościach. Warto zaznaczyć, że wspinaczkę zaczynam dopiero na 57. kilometrze.
Jadąc na rowerze z Tarnowa trzeba to uwzględnić biorąc pod uwagę swoją
kondycję. W końcu docieram do swojego pierwszego celu – szczytu Skrzętla Rojówka.
Mieści się tu kaplica, ławka i pełno śmieci z przewagą butelek po wódce. Prawie
w tym samym czasie samochodem podjeżdża grupa Czeszek. Puszczam je przodem,
czekam chwilę i ruszam dalej. Droga chwilami prowadzi szutrem, chwilami
asfaltem. Na początku szuter da się pokonać na rowerze szosowym. Tak docieram
do Babiej Góry, oczywiście nie tej którą wszyscy kojarzą. Jeszcze kilka metrów
mogę jechać. W końcu docieram do drogi która jest kamienista. Widać stąd już
wieżę widokową pod Jaworzem. Oczywiście skoro mam ją już w zasięgu wzroku to
nie odpuszczam. Zaczynam prowadzić rower po coraz większych kamieniach. Około
półtora kilometrową drogę rekompensują widoki. A te są naprawdę zacne. Przede
wszystkim czuć wielką przestrzeń, której często brakuje mi w polskich górach. W
oddali majaczą Tatry. Jest ponad 30 stopni jednak widoczność jest całkiem
niezła. Docieram pod Jaworz (do samego szczytu należy jeszcze podejść, jednak
ten jest zalesiony więc odpuszczam sobie). Wchodzę na wieżę widokową i chłonę
widoki. Na konstrukcji jestem sam co potęguje uczucie ogromu krajobrazu. Po
kilkunastu minutach schodzę, jem domowe ciasto, śmieję się z psa który wziął
się znikąd i kombinuje jak zejść z ostatnich stopni wieży.
Po
zrobieniu zdjęć, nagraniu kilku filmików kieruję się w stronę Tęgoborza. Zjazd
jest szybki jednak dosyć kręty. Droga jest wąska więc jednak większość czasu
hamulec jest mocno rozgrzany. W Tęgoborzu zaopatruję się w picie na dalszą
część dnia. To nie koniec wspinaczki. Dalej mając po swojej prawej stronie
Jezioro Rożnowskie kieruję się do Znamirowic. Próbuję dotrzeć do mostu Stacha,
jednak droga którą pokazuje GPS jest zagrodzona – teren prywatny. Trudno,
spróbuję następnym razem od innej strony. Kolejnym punktem jest Tabaszowa.
Niesamowicie duszna pogoda daje się coraz bardziej we znaki. Polewam się wodą i
z niską ale stałą prędkością wspinam się aż do kościoła św. Mikołaja Biskupa.
Przygotowywane jest nabożeństwo także kościół oglądam tylko z zewnątrz. Po
krótkim przystanku jeszcze trochę pod górę. Następnie przez Rąbkową i Bilsko
zjeżdżam do Łososiny Dolnej zamykając swoją dzisiejszą pętlę. Jeszcze tylko
ponad 50 km i jestem w domu.
Chętnie
przejadę tą trasę jeszcze raz ponieważ widoki naprawdę zapadają w pamięci a i
satysfakcja jest naprawdę spora po przejechaniu takich przewyższeń przy takiej
pogodzie. Można powiedzieć, że jest to już spory sprawdzian dla naszego
organizmu. Trasę zamykam po 143 kilometrach. Po wjeździe na Przehybę i
Radziejową to chyba moje top 2 wyjazdów rowerowych.
ŚLAD GPS I STRAVA
ROLKA Z WIEŻY WIDOKOWEJ
|
Widok z wieży widokowej |
|
Zapora w Czchowie |
|
Pierwsze widoki na Jezioro Rożnowskie |
|
Jezioro zostawiam coraz dalej i coraz niżej za sobą |
|
Rozdroże w Skrzętli-Rojówce, ja jadę w lewo |
|
Pierwszy punkt odhaczony |
|
Kolejny punkt |
|
W końcu wyjeżdżam z lasu po... |
|
...takie widoki. |
|
Jeszcze da się jechać |
|
Kolejne cudne widoki na Tatry, na żywo prezentuje się to jeszcze lepiej |
|
Widok w stronę Tatr |
|
Tą drogą przyjechałem, a raczej przyszedłem, po lewej stronie Jezioro Rożnowskie |
|
Chwila chillout'u na wieży pod Jaworzem |
|
Kolejne widoki z wieży |
|
Kask i pogoda zabawiła się w stylistę mojej fryzury |
|
Schody bardziej przypominają drabinę niż schody, lepiej mieć wolne ręce |
|
Ciasto z borówkami Mamusi |
|
Droga w Znamirowicach |
|
Postój pod kościołem św. Michała Biskupa w Tabaszowej |
|
Zjazd do Łososiny Dolnej |
|
A tu samolot startujący z pobliskiego lotniska w Łososinie Dolnej |
|
Panorama z okolic Rojówki |
|
Kamienisty odcinek szlaku na wieżę pod Jaworzem |