Przejdź do głównej zawartości

Jamna (477 m n.p.m) / Rezerwat Diable Skały

    Po BRZANCE przyszedł czas na kolejne znane miejsce niedaleko Tarnowa. Jamna to wieś w Małopolsce oddalona około 38 km od mojego miejsca zamieszkania. Drogę rozpocząłem znów kierując się w stronę Dunajca. Po przekroczeniu mostu odbiłem w lewo w Łukanowicach, tyle tylko, że wybrałem już drogę asfaltową a nie jak w przypadku wycieczki do MELSZTYNA kiedy jechałem wałem. Zależało mi na czasie, aby mieć go więcej do jazdy po górkach. Droga krajowa jest dosyć ruchliwa, jednak asfalt jest świeżo położony i kolejne kilometry pokonujemy z łatwością. I tak dojeżdżamy aż do ronda w Zawadzie Lanckorońskiej. Kierujemy się na Zakliczyn. W Zakliczynie można zaopatrzyć się w zapas wody i dalej główną drogą kierujemy się aż do Paleśnicy. Przez kilkanaście metrów w Zakliczynie jest ścieżka rowerowa, ale kończy się barierką także śmiech na sali jak to w przypadku ścieżek w Polsce bywa. Asfalt na szczęście nadal jest w niezłym stanie. W końcu odbijamy w lewo i stąd do szczytu dzieli nas 5 kilometrów. Podjazd jest stromy ale niezbyt długi. Ja akurat zdecydowanie wolę tego rodzaju drogi, wolę się mocniej zmęczyć ale przez krótszy czasu ;) Alternatywnie możemy również skierować się na Bukowiec i zamienić kolejność czyli najpierw Rezerwat Diable Skały, następnie Jamna. Podjazd będzie łagodniejszy jednak dłuższy a i na samą Jamną nie dostaniemy się drogą asfaltową ale szutrową a raczej mocno kamienistą.


    Wybierając krótszą, ale bardziej stromą drogę dojeżdżamy na szczyt w kilkanaście minut (w zależności od naszej kondycji). Droga wiedzie przez las i raczej nie obfituje w wiele widoków.

    Na samym szczycie możemy zwiedzić Kościół pw. Matki Bożej Niezawodnej Nadziei, kilka kapliczek, drogę krzyżową. Jest też coś nie tylko dla ducha ale i dla ciała czyli Bacówka. W jej sąsiedztwie znajduje się wieża widokowa i co raczej rzadko spotykane znajdziemy przy niej informację, że darmowa jest dla gości restauracji, a pozostali muszą zapłacić 10 zł. Tak szczerze to nie zapłaciłem bo raz – nie było komu – dwa, nie miałem przy sobie 10 zł. Za to można ją zapamiętać z naprawdę mocnych schodów... w skrócie – do bezpiecznych nie należą.


    Chwilkę tam posiedziałem, ale jednak przez to, że można tam wjechać samochodem, jest też sporo osób, a raczej w takich miejscach szukam spokoju. Więc po kilkuminutowej przerwie pojechałem dalej. I to był strzał w dziesiątkę. Rezerwat Diable Skały, bo o nim mowa, to moim zdaniem bardzo niedocenione miejsce. Jest naprawdę urokliwe, turystów praktycznie brak. Ścieżka jest dobrze oznaczona, są tablice informacyjne, jednak je rzadko czytam bo i tak potem nic nie pamiętam. Zdecydowanie wolę chłonąć widoki i przeżycia z jazdy rowerem. A ścieżka jest naprawdę ciekawa, wąska, są kamienie, korzenie. No można poszaleć. Nie wiem czy wolno wchodzić na te skały, ale informuję tylko, że na niektóre da się wejść bezpiecznie. Przypadkowo nawet sfotografowałem czyjeś nogi na jednej z nich a jeszcze większym przypadkiem był mój rower trochę poniżej. Nie zachęcam, ale pokazuję możliwość :)


    Droga do Rezerwatu jest dosyć wymagająca, na szosie nie przejedziemy. Droga jest kamienista, chwilami całkiem stroma, są też zakręty, byłem nawet bliski zaliczenia parkowania w traktorze, który wywoził drewno z lasu. Jednak z odrobiną techniki trasa naprawdę przysparza sporo frajdy. Ewentualnie jeśli ktoś bardzo martwi się o swoje kończyny, w tych kilku miejscach rower możemy sprowadzić. Chociaż jest ślisko więc już lepiej chyba jechać.


    Z Rezerwatu możemy zjechać do podnóża Jamnej, o której pisałem na początku drogą asfaltową a raczej takimi betonowymi płytami. Cały czas w dół, dosyć łagodnie. V – maxa zrobiłem tam 56.6 km/h ale nie cisnąłem na wynik. Z resztą nie przejechałem całej trasy. Jak zobaczyłem ten asfalt i pomyślałem, że dzień mam zakończyć kilkuminutowym zjazdem a potem monotonną drogą do domu wpadłem na genialny pomysł, że zjeżdżam ze szlaku i bawię się w enduro na dziko. No i chwilę było fajnie, później chwilami rower musiałem przeprowadzać w tym również przez strumyk. Ale i tak wolę to niż asfalt.

    Później wracałem już tą samą drogą. Wyłączając fragment pomiędzy Jamną a Diablimi Skałami trasę pokonamy na każdym rowerze. Całość w moim przypadku to 90 km. W drodze powrotnej, w Zakliczynie zjechałem na Velo Dunajec. No i jakieś 2-3 km jest fajnie. Jedziemy wałem, droga jednak nagle się urywa i przez trawę dostajemy się do kolejnej „krajówki”. Stamtąd dalej przez Janowice, Dąbrówkę Szczepanowską, Zbylitowską Górę i Zgłobice wróciłem do Tarnowa. Z resztą mapka poniżej.


    Polecam na całodniową wycieczkę, koniecznie z Rezerwatem w pakiecie, po samej Jamnej zostałby mi jednak niedosyt. Oczywiście pamiętajcie, że jednak najbardziej kocham jazdę po górach, kamieniach, korzeniach. Dla szosy sama Jamna również może być atrakcyjna.

MAPA


Dunajec widziany z mostu w Zawadzie Lanckorońskiej

W Paleśnicy, widząc tą tablicę kierujemy się w lewo i do samej Jamnej już nie da się zgubić

Ostatni postój przed ostrym podjazdem

Jeszcze chwilka nad wodą

I zaczynamy wspinaczkę

Jeszcze tylko kilka zakrętów, jest trochę bardziej stromo niż to widać na zdjęciach

Zawsze jakiś pies się do mnie przypelęta

Gdyby PTTK odpowiadało za mapy nadal na USA mówilibyśmy Indie

U góry nadal nie brakuje starych zabudowań, jest klimat

Tu już pod Bacówką, można chwilę odpocząć i postudiować mapę

Pamiętajcie, że czasy przejścia dotyczą pieszych ;) Diable Skały - kierujemy się na Bukowiec

Wieża widokowa za dychę

Pogoda była dobra do jazdy...

...ale nie do podziwiania widoków

Nawet szkła w okularach zmieniałem na przezroczyste

A tutaj te hardkorowe schody

Droga do Rezerwatu jest chwilami wymagająca

Bywa ślisko

I już jestem w Rezerwacie Diable Skały

Pierwsze skałki już są imponujące

Na dalszym planie widać drogę, którą możemy wrócić (w prawo)

Takie ścieżki KOCHAM

Co parę metrów ukazują się nam kolejne skały

Widok na żywo robi jeszcze większe wrażenie

Na dole nasza ścieżka

Tu te czyjeś nogi na skale

Powrót Velo Dunajec

I odpoczynek nad Dunajcem przed samym Tarnowem




Popularne posty z tego bloga

Stary Sącz - Szczawnica - Czerwony Klasztor

Podróż pociągiem             Bilet kupiłem dzień wcześniej. Na dworcu w Tarnowie jeszcze są tradycyjne kasy biletowe więc skorzystałem. Kupiłem bilet w jedną stronę na pociąg Pol Regio. Za bilet normalny z Tarnowa do Starego Sącza zapłaciłem 16,20 zł (na 28.04.2024) oraz 8,40 zł za rower. Co ciekawe za bilet powrotny za rower zapłaciłem tylko 4 zł. Jak to w Pol Regio bywa oczywiście ostatni wagon, rower w orientacji pionowej. Na plus – na haczyki pozakładali gumowe nakładki dzięki czemu nie niszczy się obręcz koła, tudzież szprychy. Pierwszy raz jechałem pociągiem z szosą i dzięki temu nie miałem problemu ze zmieszczeniem koła w uchwycie. Trasa choć wolnym tempem zleciała dość szybko, ładuje się tostami i kawą. W Starym Sączu wita mnie słońce jednak z niską temperaturą. Najlepszy znak aby wsiąść na rower i zacząć rozgrzewkowym, ale jednak intensywnym tempem. Ze Starego Sącza do Szczawnicy             Początkowo drogę znałem na pamięć, zaczynałem z tego samego miejsca podróż na Pr

Rożnów przez Filipowice (trasa widokowa) | Tropie

     W zeszłym roku bardzo spodobał mi się objazd Jeziora Rożnowskiego. Pogórze Ciężkowicko – Rożnowskie to chyba mój ulubiony region blisko domu. Jest piękny krajobrazowo. Według mnie jest zarówno łatwy jak i trudny w kontekście kolarstwa. Można objechać go w miarę po płask im , można też zaliczyć ostre podjazdy . Wybierając się w kolejną rowerową podróż miałem jasno określony cel , a mianowicie………..      Przejazd z Tarnowa do Zakliczyna - w padłem na Velo Dunajec w stronę Czchowa. P rzed zapor ą odb iłem na Chabalinę (dokładne miejsce widać na Stravie). Podjazdy, ostre, bardzo ostre, ale stosunkowo krótkie. Po drodze widok na zaporę w Czchowie. Kierowałem się dalej na szczyt Chabaliny . Po drodze, odwieczny problem w takich miejscach, a mianowicie psy spuszczone z łańcucha, szczekające i groźne, chyba, wolałem nie sprawdzać, bo nie wiadomo czym by się to dla mnie skończyło. Oceniłem więc realnie sytuację, szuter z mocnym podjazdem. Nie miałbym szans. Zrezygnowałem więc z wj

Skrzętla - Rojówka | Wieża widokowa pod Jaworzem | Przewyższenia nad Jeziorem Rożnowskim

Startuję jak zwykle w Tarnowie i kieruję się w stronę Dunajca. Tym razem jednak nie przekraczam rzeki a w Zgłobicach kieruję się nową ścieżką do Błonia. Trasa wiedzie wzdłuż Dunajca. Później przechodzi w ulicę jednak niezbyt ruchliwą zwłaszcza w sobotę rano. Mijam kolejno Dąbrówkę Szczepanowską, Janowice i Lusławice docierając do Zakliczyna. Tu krótka przerwa na śniadanie. Dalej unikając ruchu samochodowego wskakuję na Velo Dunajec aż do Filipowic. Zatrzymuję się na kilka zdjęć zapory w Czchowie. Od tego momentu aż do Łososiny Dolnej jadę już ruchliwą ulicą, po lewej stronie Jezioro Czchowskie oraz zamek w Wytrzyszczce. Zamek sezonowo jest czynny a bilet wstępu kosztuje 20 zł. Odpuszczam sobie te przyjemność, znam ciekawsze miejsca z dobrym widokiem na Jezioro Czchowskie jak i Rożnowskie np. TUTAJ . Przy samym lotnisku GPS znowu robi sobie ze mnie żarty i kieruje mnie szutrową drogą za lotniskiem. Jednak po powrocie na właściwe tory za kilkanaście kilometrów czeka mnie pierwsza wspinac